Prowadziłam zajęcia z Treningu Osobowości w ramach Projektu Europejskiego, a że zajęcia miały odbywać się po lekcjach, motywacja uczestników była minimalna. Przewidziałam, że jeśli młodzież podpisze listę obecności na początku zajęć, motywacja pozostania do końca zajęć może być sporym wyzwaniem. Wpadłam na pomysł, że młodzież listę obecności będzie podpisywać dopiero pod koniec zajęć (byłam z siebie bardzo dumna). Nie przewidziałam, że przez całe zajęcia będę walczyła z:
“Proszę Pani ja będę musiała wcześniej wyjść, bo muszę iść do pracy”, “Proszę Pani ja dziś się bardzo źle czułem, musiałem w trakcie lekcji iść do lekarza, a teraz też muszę wcześniej wyjść zanim zamkną aptekę, żeby sobie leki kupić”, “Proszę Pani ja mam wcześniej busa, a jak na niego się nie zdążę to będę musiał godzinę czekać”, “Proszę Pani, ale ze mną pojedzie jeszcze kolega, bo jeździmy razem, on nie ma samochodu”. Serce topnieje…. człowiek naiwny. Zaczęłam puszczać pojedyncze sztuki. Następnie powiedziałam, że już “bez przesady” (przy szóstej osobie na dwadzieścia), to się parę sztuk na mnie obraziło “że tamtych puściłam, a wcale nie musieli iść”. Pewnie mieli rację, człowiek ciągle się uczy…
Tak czy inaczej po pierwsze, ciągłe zwalnianie podczas zajęć było dla mnie bardzo męczące, po drugie nie chciałam postępować niesprawiedliwie. Myślałam tydzień jak rozwiązać tę sytuację. W końcu wpadłam na pomysł. Zapowiedziałam, że od przyszłych zajęć nie wypuszczam nikogo, a kto potrzebuje się zwolnić, ma to zrobić u Pani Dyrektor. Jeżeli Pani Dyrektor mi to potwierdzi, wtedy taka osoba będzie mogła wyjść przed czasem. Jęczenia ustały.